Członkowie francuskiego stowarzyszenia nurków „Odysseus 3.1” w piątek, na konferencji prasowej poinformowali, iż podczas nurkowania w jeziorze Genewskim natknęli się pozostałości zrzutowiska powojennego.
Zdaniem nurków sprawa jest bardzo poważna, ponieważ zrzutowisko znajduje się w pobliżu ujęcia wody pitnej dla mieszkańców i gazociągu. Spoczywające na dnie skrzynie są otwarte, a zawartość dostępna. Bardzo łatwo zidentyfikować wszelkiego rodzaju pociski i bomby.
Nie po raz pierwszy wypływa sprawa podwodnego zrzutowiska z jeziora Genewskiego. W 2017 roku miejscowa prasa wspominała o obecności pozostałości wojennych. Wówczas władze zapewniały, że nie ma zagrożenia, a materiały wybuchowe i szkodliwe substancje pokrywa warstwa mułu. Zapewne taki by było do dziś, gdyby nie nagłośnienie sprawy przez nurków. Tym razem jednak rząd nie będzie mógł forsować twierdzenia, o braku ryzyka skażenia środowiska, gdyż jak się okazuje, zrzutowisko nie jest zabezpieczone.

Według szacunkowych danych pociski, granaty i bomby były systematycznie „utylizowane” poprzez zrzucanie do Jeziora Genewskiego, od końca lat 40. do 60. XX wieku, w ilości około 1500 ton.
Tak duża ilość to pozostałości z lat 30. XX, podczas których kraje, nawet tak neutralne, jak Szwajcaria rozpoczęły wyścig zbrojeń. Okres drugiej wojny światowej zwiększył jedynie produkcję i zasoby militarne.
Po klęsce nazistowskich Niemiec i zakończeniu działań wojennych Szwajcaria nadal posiadała duże zapasy broni, amunicji, pocisków, granatów i bomb. Dwie eksplozje magazynów amunicji, spowodowały decyzję o zmianie miejsca przechowywania. Ponad 8 000 ton amunicji trafiło do kilku jezior w kraju.
„Utylizację” pozostałości militarnych na powierzchni ponad 10 km² jeziora przeprowadzało zarówno wojsko, jak i prywatna firma, która produkowała amunicję podczas wojny w fabryce w Genewie.
Informacje podane przez nurków na konferencji zainicjowały temat do dyskusji, która odbędzie się na sesji parlamentarnej już 12 grudnia.
Źródło: Youtube