Nurkowanie
Mało się pisze o nurkowaniu na Islandii…. Teraz już wiem dlaczego .
Na Islandii nurkowanie przeznaczone jest dla wytrwałych i tych o mocnych nerwach i ogromnym zacięciu.
Trudne warunki, zimna, bardzo zimna woda, skomplikowane wejścia do wody, spacery po skalistych zboczach i długie podejścia w sprzęcie mogą spowodować nie lada frustracje nawet u największych twardzieli.
Nie będę ukrywać, że za każdym razem moje myśli oscylowały wokół… „ to już ostatni raz…”
Nie jestem cyborgiem, nie mam wszechmocy, dla mnie to były jedne z trudniejszych nurkowań.
[sam_pro id=”1_15″ codes=”true”]
Nawet równie zimna woda w Jeziorze Bajkał nie wywoływała aż takich emocji, jak wszystkie trudy tutaj razem wzięte. Było ciężko. To fakt. Ale było też warto zacisnąć zęby, by zobaczyć prawdziwy podwodny diament.
[sam_pro id=”1_11″ codes=”true”]
Sucha rękawica
W tych całkiem ekstremalnych warunkach udało mi się przetestować zupełnie nowe pierścienie znanej już mi marki VDS System. Miałam okazję porównać je do tych, które używałam przez poprzednie dwa lata – z różnym stopniem mojego zadowolenia.
Na rynku panują różne opinie na temat tego rozwiązania, jednakże pierścienie z nowej partii wyróżniają się zdecydowanie większą precyzyjnością ich wykonania.
Producent znacznie poprawił system, dzięki czemu łatwo się zakręcają, – co ważne samodzielnie i co najważniejsze nie ciekną.
Na Islandii ciągle wieje, do tego występuje problem zapiaszczenia sprzętu – to chyba jedna z najgorszych sytuacji, gdy piach dostanie się w o-ringi zabezpieczające pierścienie od rękawic nurkowych.
Zwykłe smarowanie smarem silikonowym wystarcza, by zabezpieczyć się przed problemem niechcianego piachu wokół o-ringu.
Z wielką radością stwierdzam, że nowe pierścienie nie przeciekają, – co było dla mnie bardzo ważne przy 2 stopniowej lodowatej wodzie. Mokra ręka groziła przecież zamarznięciem. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca i ręce mam całe
[sam_pro id=”1_8″ codes=”true”]
Silfra
Najpiękniejsza, najbardziej krystaliczna, najzimniejsza
Odbierająca pierwszy podwodny oddech – i nie wiadomo do końca czy ze względu na panujący tam 2 stopniowy mrożący krew w żyłach chłód, czy też szaloną 150 metrową przejrzystość.
Wyobraźcie sobie przejrzystość wody, której nie widać. Gęstość wody taką, że sami nie jesteście pewni czy jest czy jej nie ma. Idealną strukturę szczeliny skalnej, która dzieli dwie płyty.
Dwie wielkie płyty kontynentalne!!
Miejsce, w którym magicznie, w jednym czasie możesz tylko Ty być w dwóch miejscach jednocześnie.
Szaleństwo? Może i tak… Ale Silfra to właśnie szczelina znajdująca się w jeziorze Þingvallavatn w Parku Narodowym Þingvellir, która powstała w wyniku pęknięcia ziemi i rozdzielenia dwóch płyt kontynentalnych na Amerykańską i Euroazjatycką, które każdego roku oddalają się od siebie o 2 cm.
[sam_pro id=”1_8″ codes=”true”]
[sam_pro id=”1_9″ codes=”true”]
[sam_pro id=”1_15″ codes=”true”]
Przez Big Crack aż do Laguny
Sama trasa nurkowa w szczelinie składa się z czterech części: Część pierwsza – Big Crack, Hall, chyba najpiękniejsza – Cathedral oraz ostatnia przed samym wyjściem – Lagoon.
Głębokość nurkowania w Silfrze nie może przekroczyć 18 metrów, choć jej dno sięga 60-ciu, nie wolno też wpływać do jaskiń i utworzonych w wyniku przesunięć skalnych szczelin czy odnóg.
Na Islandii dziennie towarzyszy nam ok. 100 trzęsień ziemi, które są ledwo lub całkowicie nieodczuwalne dla nas, jednakże wpływając do jaskiń czy grot narażamy się na niepotrzebną tragedię.
Pomimo, iż samo jezioro Þingvellir bogate jest w liczne pstrągi oraz inne gatunki ryb, na próżno w Silfrze szukać podwodnego życia.
Do szczeliny poza fluo glonami podobnymi do tych, co pływały w równie zimnym jeziorze Bajkał w Rosji oraz czymś na kształt naszych Bożonarodzeniowych anielskich włosów – notabene o podobnej, lecz nie tak anielskiej nazwie „Troll Hair”, raczej nic się nie zapuszcza… poza tłumem nurków i snorklerów naturalnie
[sam_pro id=”1_11″ codes=”true”]
Skąd w Silfrze taka przejrzystość?
Otóż po pierwsze – naturalnie bardzo zimna woda utrzymująca temperaturę pomiędzy 2-4 stopnie przez cały rok płynąca wprost z pobliskiego lodowca Langjökull.
Po drugie woda ta sączy się bardzo bardzo powoli przez ok. 30-100 lat, z podziemnych studni wprost do jeziora Þingvellir, po drodze przechodząc przez porowatą podziemną lawę.
Jedno, co pewne – tą wodę można pić w każdej chwili – przed, po i w trakcie nurkowania – do woli Bądźcie pewni, że smakuje ona całkiem nieźle.
[sam_pro id=”1_10″ codes=”true”]
Top 5 zobowiązuje
Silfra oceniana jest, jako jedno z pięciu najpiękniejszych zimnych miejsc nurkowych na świecie. Tak, tak, ranking szaleńców, którzy lubią odmrozić sobie to i tamto też istnieje.
Dużo mniej popularna, od Silfry, ale za to uwielbiana przez lokalnych nurków jest równie piękna szczelina Davíðsgjá. Położona nieopodal Silfry, również na jezioraze Þingvellir.
Zdecydowanie warto w niej zanurkować będąc w tamtym rejonie.
Jest równie piękna oraz może pochwalić się równie szaloną przejrzystością wody w jej dalszym ujściu.
Choć faktycznie widoczność tutaj jest uzależniona od pogody, niech Was nie zmyli i nie zniechęci początkowo mętna woda, ponieważ po przepłynięciu ok. 100 metrów czeka na was prawdziwie niebieska i krystaliczna otchłań.
Wierzchołek szczeliny znajduje się dopiero ok. 7 metrów pod wodą.
Zanurzamy się, więc do niego wpadając jak w Blue Hole.
Korytarze trochę inaczej niż w Silfrze są znacznie szersze, można więc spokojnie nurkować „parami” – gdzie w Silfrze jest to raczej niemożliwe – pomijając ostatni odcinek tzw. laguny, usłanej zieloną miękką trawą niczym na austriackim Grunner See.
[sam_pro id=”1_11″ codes=”true”]
Piękne miejsce szczególnie do wykonania ostatnich podwodnych ujęć, które w takich warunkach wychodzą jak z bajki.
Ja jednak na każdym nurkowaniu pokonywałam ten odcinek niczym struś pędziwiatr, w podskokach włączając szósty bieg, by, czym prędzej znaleźć się na powierzchni i zaznać ciepłych promieni słonecznych.
Pamiętacie jednak, że zanim dojdzie do (mroźno) błogiego zanurzenia (choć, warto zauważyć, że temperatura wody w Davíðsgjá jest o kilka kresek wyższa niż w Silfrze !!) trzeba będzie niczym kozica po skałach przejść ze sprzętem po mchach i porostach.
Zdecydowanie wtedy zaciskamy zęby…
Podwodne gejzery

30 km nieopodal Reykiaviku w otoczeniu pięknej scenerii na terytorium trolli i elfów znajdował się nasz trzeci nurkowy cel: jezioro Kleifarvatn. Na pierwszy rzut oka – jezioro, jakich widzieliśmy już dziesiątki w Polsce i na świecie.
Do przejścia znów szykowało się kilka kroków z ciężkim sprzętem na plecach, jednak perspektywa miała być bajkowa i taka, której jeszcze nie mieliśmy okazji zobaczyć w swoim życiu.
[sam_pro id=”1_12″ codes=”true”]
Bowiem jezioro Kleifarvatn kryje w sobie niedawno odkryte podwodne gorące źródła gejzerów około 10 metrów od brzegu.
Pośrodku źródeł na dnie znajduje się podobno wielki krater, który emituje duże ilości ciepłej wody i gazów buchając w górę powodując tym samym lekkie drgania, które są (podobno) wyczuwalne dla nurków…
[sam_pro id=”1_10″ codes=”true”]
Dlaczego podobno…
Niedługo po tym jak przyjechaliśmy na miejsce nurkowe, Islandia zafundowała nam pogodowy zwrot akcji.
Dlatego też, część grupy niestety z przyczyn pogodowych nie dała rady zanurkować w jeziorze Kleifarvatn przerywając nurkowanie i rezygnując z morderczego dopłynięcia do podwodnych źródeł.
Nasze nurkowania obsługiwane były przez jedno z największych centrów nurkowych w Reykiaviku -Dive.is.
Uwierzycie, że dziennie chłopaki z CN obsługują kilkanaście grup autokarów turystów z całego świata, którzy po raz pierwszy w życiu zakładają suchy skafander i dają się zanurzyć w 2 stopniowej wodzie, tylko po to by zobaczyć nieskazitelne mistyczne piękno, jakim jest Silfra.
I trudno im się dziwić. Sama zanurkowałam tam trzykrotnie.
Za każdym razem szczękając zębami i cedząc przez zęby, że to już był ostatni raz… Na szczęście jednym z punktów programu islandzkich wycieczek nurkowych jest naprawdę gorąca czekolada , którą (czy lubisz czy też nie) pijesz i radujesz się jak dziecko.
Po kilku chwilach zapominasz o zimnie, gorąca czekolada rozpływa się w żołądku tworząc ciepły płaszcz ochronny niczym wełniane rękawiczki na zmarzniętych dłoniach, dzięki któremu znów zakładasz suchy skafander i podążasz w przejrzyste głębiny Silfry…
Może to ta czekolada, może to magia, a może determinacja, ale jedno jest pewne, że Silfra uzależnia i chce się jej więcej i więcej…
[sam_pro id=”1_12″ codes=”true”]