Najnowsze informacje - nurkowanie, podróże, fotografia podwodna i sporty wodne

Islandia – kraina lodowców, gejzerów, szalejących wodospadów i buchających wulkanów

1 143

Co dalej?

Ci, którzy nie nurkują przylatują na Islandię, aby odkryć jej naturalne piękno podczas podróży wokół wyspy.

Nie da się ukryć, że turystów na tzw. jedynce nie brakuje.

Podczas kilkudniowej trasy samochodowej mijamy grupy Polaków, Amerykanów (którzy ku naszemu zdziwieniu są najliczniejszą grupą zgodnie ze statystykami i naoczną oceną), Brytyjczyków oraz uwaga! Tajów, Filipińczyków oraz Wietnamczyków…

Ciekawostką jest, że wg. lokalnego przewodnika, grupy azjatyckie znajdują się w pierwszej piątce grup mniejszości narodowych zamieszkujących Islandię (?!?)

 

[sam_pro id=”1_12″ codes=”true”]

 

 

Zobaczyć wieloryba

Wody Islandii zamieszkuje ponad 23 gatunków waleni. Niestety Islandia jest w tej niechlubnej grupie krajów, które mogą uprawiać wielorybnictwo i robią tą.

 

Zamiast jednak je jeść, można zwyczajnie oglądać podczas komercyjnej wycieczki „Whale watching”.

 

Wiadomo… ma to swoje plusy i minusy. Zobaczy się lub nie… Będzie jeden lub kilkanaście.

 

Nie da się tego przewidzieć, ale zasada jest prosta – płacisz, płyniesz, podziwiasz – a na koniec pijesz kubek gorącej czekolady.

Pamiętajmy, że niebieska otchłań to nie zoo…

 

Do nas trochę mikro szczęścia się uśmiechnęło. Wypływając z portu w Husaviku z nadzieją na nasze wielorybie poszukiwanie pogoda była dla nas łaskawa i szczęśliwie podziwialiśmy dwa, a może i trzy humbaki oraz grupę delfinów białonosych, zwanych dokładnie -„White-baked dolphins” .

 

Co do ilości ciężko określić, nawet posiadając wiedzę, że każdy humbak ma znak pod płetwo-ogonem – niczym personalny tatuaż, który odróżnia go od innych osobników w grupie.

 

 

 

Gorączka Moaskonura !

Zabawne filigranowe ptaszyska, z białym zaokrąglonym brzuszkiem, krótkimi czerwonymi nóżkami i czerwonym dziobem. Uroczy symbol Islandii i niestety znów wielki żal – bo również Islandzki przysmak kulinarny –moje must see od początku trasy.

Niby ich setki tysięcy na Islandii, a tym razem musiały się oczywiście pochować (mam nadzieję). A tak na poważnie to podobnie jak na wieloryby na Islandii wypływa się by oglądać maskonury.

W okresie, w którym byliśmy w naszej podróży (czerwiec) maskonury miały okres lęgowy i były pod ochroną. Całe szczęście udało nam się przy okazji wizyty w Viku zawitać na klify gdzie owe ptactwo było obecne oraz przyjrzeć się im bliżej podczas obserwacji wielorybów wypływając z Husaviku.

 

[sam_pro id=”1_11″ codes=”true”]

 

Zatem ruszyliśmy

Z Reykiaviku przez Vik, Hofn, Egilsstadir i Akureyri zataczając koło znów wracając do Reykiaviku. Kilkukrotnie odbijając z głównej trasy by zobaczyć, to co natura stworzyła. Trasa nasza wzorowana była na podróżach już odbytych – nic, więc może odkrywczego, ale dla nas jakże emocjononujące, gdyż zupełnie nowe doświadczenie. 600 miejsc, które warto zobaczyć.

Nie sposób chyba tego zrobić za pierwszym razem. Nie sposób o wszystkim też napisać. Znów jest, po co wracać. Ale dzielenie jedziemy, to w milczeniu, to zalewając się głośnym śmiechem, każdego dnia podziwiając, oglądając, fotografując i filmując, wszystko to, co natura stworzyła, kolejny raz przekonując się o tym, jakie niesamowite znaczenie w podróży ma pozytywna energia, otaczający Cię ludzie oraz ich pozytywna i negatywna aura.

Kolejna podróż, to znów kolejna lekcja, kolejne przełamanie swoich barier, przesunięcie granic, otwarcie się na nowe możliwości i inne spojrzenie na świat. Dla wszystkich.
[sam_pro id=”1_1″ codes=”true”]

 

 

[sam_pro id=”1_12″ codes=”true”]
zostaw komentarz