W październiku 2020 roku, u wybrzeży wyspy Santa Catalina znaleziono tysiące beczek z DDT. W podwodnych poszukiwaniach dodatkowych miejsc ich składowania wykorzystano zdalnie sterowanie jednostki monitorowania środowiska.
Szacuje się, że podwodne składowiska mogą zawierać olbrzymią ilość beczek, w których znajdują się trujące substancje chemiczne i pestycydy. Nie jest znana dokładna ich ilość, ale przypuszcza się, że może to być nawet kilkaset tysięcy pojemników. Szokujący jest również fakt, iż nikt dokładnie nie wie, gdzie przez lata w wodach oceanu utylizowano tak szkodliwe dla życia morskiego chemikalia.
Dichlorodifenylotrichloroetan występujący również pod nazwą DDT to środek owadobójczy, który był używany do ograniczenia rozwoju tyfusu i malarii w czasie II wojny światowej. Po wojnie znaleziono dla niego dodatkowe zastosowanie, jako pestycyd rolniczy. Tylko w samych Stanach Zjednoczonych w 1959 roku prawie 80 milionów kilogramów DDT zostało użytych jako pestycyd w rolnictwie. Dowiedziona wysoka szkodliwość środka dla życia morskiego i zwierząt, doprowadziła do zakazu jego użytkowania. W 1972 roku EPA sklasyfikowała dichlorodifenylotrichloroetan, jako potencjalny czynnik rakotwórczy u ludzi.
Wprowadzenie zakazu spowodowało likwidację produkcji, i potrzebę „pozbycia się” już wyprodukowanych środków.
Po prawie 40 latach pojemniki z zakazanym chemikaliami odnajdywane są na dnie oceanu, w okolicach Los Angeles.
Skala zagrożenia, jakie stwarzają tony silnie trujących środków chemicznych w korodujących beczkach na dnie oceanu w nieznanych miejscach, jest olbrzymia. Konsekwencje spowodowane przedostaniem się do wód trucizny, w tak dużych ilościach, będą katastrofalne dla ekosystemu przez lata.
Dodatkowe informacje zebrane przez LA Times ujawniły, że największy producent DDT w USA pozbywał się „niewygodnych pozostałości” do oceanu. Szacunkowe dane zebrane na podstawie starych zapisów w połączeniu z badaniami UC Santa Barbara, ujawniły, że na głębokości około 1000 metrów może znajdować się nawet kilkaset tysięcy beczek.
W reakcji na wieść o zagrożeniu, działania oceanologów zaowocowały zorganizowaniem wyprawy.
Jej celem jest lokalizacja pod wodą miejsc, gdzie pozbyto się pojemników. Na pokładzie R / V Sally Ride, statku oceanograficznego Marynarki Wojennej, naukowcy z Instytutu Oceanografii UC San Diego przez dwa tygodnie będą nadzorowali dwie jednostki zdalnego monitorowania środowiska typu REMUS. Urządzenia będą pracować na zmianę po 12 godzin, skanując dno morskie.
„Chcemy dostarczyć mapę bazową tego, co znajduje się na dnie morskim w wystarczająco wysokiej rozdzielczości” – powiedział dla LA Times Eric Terrill, badacz morski z Instytutu Oceanografii Scripps UC San Diego .
Zebrane informacje pomogą ustalić skalę problemu i określić obszary zagrożone.
Źródło: LA Times, Instytutu Oceanografii Scripps UC San Diego