USS San Diego zatonął około 13 kilometrów od Fire Island w stanie Nowy Jork, 19 lipca 1918 roku. Historycy marynarki przez lata podejrzewali, że przyczynił się do tego niemiecki okręt U-156.
Do niedawna jeszcze nie było wiadomo, co było tego przyczyną, broń, torpeda czy może mina, sabotaż, lub też przypadkowa eksplozja.
Według najnowszych pomiarów wykonanych w lipcu, przez naukowców wrak spoczywający 35 metrów pod powierzchnią wody, do góry nogami, zatoną z powodu niemieckiej miny.
USS San Diego został zaatakowany podczas eskortowania zaopatrzeniowego konwoju wojskowego do Europy. Jego szybkie zatonięcie trwające zaledwie 28 minut, nie przyczyniło się do dużych strat. Uratowało się 1177 członków załogi, sześciu marynarzy wraz z okrętem spoczęło na dnie.
Zalegający na stosunkowo niewielkiej głębokości wrak, przez lata ulegał gwałtownym sztormom przyczyniającym się do przemieszczania się kadłuba. Nie przeszkodziło to jednak w zrobieniu skanów sonarowych, które jednoznacznie pozwoliły rozwiązać zagadkę.
Alexis Catsambis, archeolog morski z Dowództwa Historii i Dziedzictwa Morskiego, wraz z zespołem badawczym przeprowadził skany w wysokiej rozdzielczości celem zobrazowania wraku w trzech wymiarach. Dzięki temu uzyskano szczegółowy obraz kadłuba i miejsca, gdzie nastąpił wybuch.
Historycy z marynarki są przekonani również co do okrętu który wystrzelił minę. Dokumenty źródłowe potwierdzają, iż w tamtym czasie U-156 operował w okolicach. W kilka dni po zatopieniu USS San Diego, 22 lipca, niemiecki okręt ostrzelał kilka holowników u wybrzeży Massachusetts. Jednostka nigdy nie powróciła do Niemiec. Zatonęła na polu minowym na północnym Atlantyku, a wrak nie został dotąd odnaleziony.
Informacje podano na corocznym spotkaniu Amerykańskiej Unii Geofizycznej w Waszyngtonie DC.
Więcej informacji dotyczących wraku
źródło: history navy