Żarłacze białe są niewątpliwie jednymi z najniebezpieczniejszych i zarazem najbardziej imponujących przedstawicieli świata morskiego.
Krępe, silnie umięśnione ciało dorastające do 6 metrów i rząd 128 5-centymetrowych zębów zapewne większość z nas przyprawi podczas spotkania o ciarki.
Okazuję się jednak, że te wspaniałe zwierzęta niechętnie wchodzą w konflikt z człowiekiem, według danych „Rocznego ogólnoświatowego raportu dotyczącego ataków rekinów” przygotowanego przez Florida Museum, w 2018 r. odnotowano zaledwie 130 przypadków interakcji człowiek-rekin. Nie jest to jednak powód, aby lekceważyć te skądinąd dzikie stworzenia.
Zdaniem badaczy zmniejszająca się ilość tych przepięknych drapieżników, odgrywających ważną rolę w ekosystemie, jest powodem poważnych obaw. W najnowszych badaniach dotyczących żarłaczy białych zbadano krew 42 osobników pochodzących z RPA.
Wyniki wykazały bardzo duże zanieczyszczenie próbek pod kątem stężenia 12 pierwiastków śladowych i 14 metali ciężkich w tym wysokie rtęci i arsenu. Według naukowców rekiny akumulują toksyny w swoich tkankach, poprzez sieć pokarmową z pokarmu, który zjadają.
Najciekawszym okazał się jednak fakt, że wysokie stężenie zanieczyszczeń nie miało wpływu na osłabienie układu odpornościowego, korelację z płcią, rozmiarem ciała czy stanem zdrowia.
Zdaniem badaczy rekiny mogą posiadać mechanizm ochronny, który niweluje lub łagodzi toksyczne działanie metali ciężkich. Być może nawet dokładna analiza próbek kwi żarłaczy może potencjalnie stać się wskaźnikiem zdrowia ekosystemu morskiego zamieszkiwanego przez drapieżniki.
Źródło: Uniwersytet Miami